Let’s play… Crysis
2007.11.15 00:03 | Games | komentarzy 9 »Na początku był „Far Cry”. Gra ta powaliła na kolana nie tylko interesującą, chociaż przewidywalną fabułą ale przede wszystkim graficznymi możliwościami jakie dawał silnik. Wydaje mi się, że jedynie „Unreal” zrobił na mnie analogiczne wrażenie, czyli po prostu zachwycił formą.
Crytek – twórcy „Far Cry” – nie zasypali gruszek w popiele nie obijali się i tak na dniach dostaniemy kolejną grę, która po raz kolejny pokazuje jak można na maksa wykorzystać współczesne komputery. „Crysis” jest podobny do „Far Cry”. Tu nie ma dwóch zdań. Ale to, co widzimy na ekranie wygląda po prostu obłędnie. Jeśli mamy Viste i DX10 lub potrafimy co nieco pogrzebać w plikach konfiguracyjnych, dostaniemy taką ucztę dla oczu, że pozostanie chyba tylko dieta lub odsysanie tłuszczu z gałki ocznej ;) Każdy listek rzuca cień, efekty HDR, zmiana pory dnia, perfekcyjnie wykonana woda. No po prostu cud, miód i orzeszki. Niestety na E4400 z GeForcem 8800GTS i 2GB RAMu prędkość renderowania w wyżyłowanej do bólu (very high) konfiguracji w przypadku DX9 i WinXP spada do ok. 20 klatek. Więcej przeciwników i można zapomnieć o jakiejkolwiek płynności. Ale… technika pójdzie do przodu i „Crysis” pokaże pazury – jestem tego pewien.
Z ciekawych elementów w grze, które zdecydowanie różnią „Crysis” od „Far Cry” wymienić warto specjalny strój, który nosi na sobie nasze alter ego w grze. Dzięki możliwościom tego niezwykłego kombinezonu możemy czasowo zwiększyć swoją prędkość poruszania się, poprawić skuteczność pancerza czy nawet stać się niewidzialnym. To, plus elementy modyfikacji uzbrojenia (lunety, tłumiki, laserowe celowniki), daje ciekawe możliwości taktyczne. „Crysis” to gra naprawdę godna uwagi. W demko grało mi się wyjątkowo przyjemnie. Sęk w tym, że podobno pełna wersja jest… dość krótka. Czy warto wydać ponad 100zł za grę na nie więcej niż 20 godzin?