listopad 2008

Vista nie widzi komputerów w sieci

2008.11.30 17:48 | Windows | brak komentarzy »

Error Resizing Image: error_loading_image
Original Image Path: "/home/grocal/www/grocal.pl/wp-content/uploads/2008/11/2008-11-30_161952.png"
Czy plik istnieje?

Error Resizing Image: error_loading_image
Original Image Path: "/home/grocal/www/grocal.pl/wp-content/uploads/2008/11/2008-11-30_162012.png"
Czy plik istnieje?

Error Resizing Image: error_loading_image
Original Image Path: "/home/grocal/www/grocal.pl/wp-content/uploads/2008/11/2008-11-30_162022.png"
Czy plik istnieje?

Tytuł wpisu jest nieco mylny. Chodzi mi raczej o ogólną sytuację w której w sieci LAN komputery oparte na systemach Windows nie widzą udostępnionych zasobów ani samych komputerów. Pokażę Wam jak szybko i skutecznie rozwiązać odwieczny, bo w moim przypadku chyba pojawiający się od „zarania dziejów”, problem widoczności systemów w sieci Microsoft Networks.

Cały problem zaczął się od nagłego zniknięcia drukarki. Znaczy się fizycznie nie zniknęła. Stoi spokojnie za moimi plecami. Komputery w moim domowym LANie uznały nagle, że nie mają dostępu do drukarki. Zaczęło się od laptopa z Vistą ale za parę chwil ten sam problem pojawił się na stacjonarnym komputerze z Windows XP. Żaden z komputerów nie widział też mojego, do którego podłączona jest udostępniona drukarka.

Rozwiązanie przyszło oczywiście z sieci. Problem leży w czymś, co nazywa się WINS. W sieci Microsoft Networks szukanie komputerów po nazwie odbywa się przy użyciu właśnie serwera WINS. Prostymi słowami mówiąc komputery szukają nazw korzystając z WINS podobnie jak w przypadku TCP/IP i Internetu korzysta się z DNS. Problem w tym, że w naszych domowych sieciach nie ma serwerów WINS. To znaczy mogą być, jeśli ktoś uruchomi taką usługę na Windows Server (2003 i 2008) lub przy użyciu niezastąpionego Linuksa i Samby. Jeśli serwera w sieci nie ma, to komputery zaczynają uprawiać wolnoamerykankę. I tu jest pies pogrzebany.

Psa odgrzebać można prostą metodą. Jeżeli nasze maszyny w sieci mają stałe adresy IP a tak z reguły jest (Static DHCP na serwerze/routerze czy ręcznie wpisane adresy we właściwościach połączenia sieciowego), to nie ma problemu z określeniem jaki komputer ma jaki adres IP. Teraz trzeba tylko powiedzieć każdemu z nich o tych relacjach i wymusić korzystanie z tych informacji.

Załóżmy, że w naszej sieci mamy do czynienia z trzema komputerami o nazwach: alpha, beta i gamma. Załóżmy, że na każdym z nich jest zainstalowany Windows XP (w przypadku Visty sytuacja będzie analogiczna). Tworzymy plik lmhosts, który zawiera w sobie wspomniane wcześniej relacje adres IP <-> nazwa komputera.

192.168.1.2 alpha #PRE
192.168.1.3 beta #PRE
192.168.1.4 gamma #PRE

Jak widać w pliku zapisujemy adres IP i nazwę komputera kończąc linię wyrażeniem #PRE. Taki plik następnie dodajemy we właściwościach protokołu TCP/IP dla naszej karty sieciowej przyciskiem „Importuj LMHOSTS”. Zaznaczamy również opcję „Włącz system NetBIOS przez TCP/IP”. Restartujemy profilaktycznie system i nie powinniśmy już mieć problemów z widocznością komputerów w sieci. Operację powtarzamy na każdym komputerze w sieci.

Innym rozwiązaniem jest oczywiście uruchomienie serwera WINS w postaci Samby lub Windowsa 2003/2008. Myślę jednak, że w domowych warunkach wystarczy wyszukiwanie z pliku LMHOSTS.

Jeden poziom dziennie, czyli Jame’s Leveling Guide

2008.11.06 20:36 | Games | komentarzy: 1 »

Jak powszechnie wiadomo najbardziej popularnym MMORPGiem jest na dzień dzisiejszy „World of Warcraft”. 11 milionów użytkowników stawia to wirtualne państwo w okolicach 76 miejsca pod względem zaludnienia, tuż przed Grecją, Czechami czy Belgią. Moja przygoda z „WoW” zaczęła się od europejskiej wersji beta w styczniu 2005 r. W lutym miałem już dwie kopie gry zakupione online z brytyjskiego sklepu z grami komputerowymi. O dziwo wyszło i taniej i szybciej niż w najlepszej wówczas pod względem oferty „Ultimie”. Od tamtej pory grałem przez przeszło półtora roku bez przerw w abonamencie. Później ochota na „WoW” lekko mi przeszła. Z reguły podrywałem się tylko przy okazji jakichś poważnych zmian w grze, np. przy wprowadzeniu dodatku „World of Warcraft – The Burning Crusade”. Niestety nigdy nie bawiły mnie wielogodzinne, 40-osobowe raidy. Poza tym moja postać zdobywała poziomy z prędkością wyczynowego ślimaka. Błąkałem się moim druidem w okolicach trzydziestego poziomu. Do czasu…

Zbawienie przyszło dzięki Google, które wykopało coś niesamowitego – kompletny poradnik jak levelować swoją postać szybko i skutecznie. Jame pokazuje, że źródłem sukcesu w zdobywaniu poziomów jest opracowanie skutecznej ścieżki realizacji zadań. Jeśli masz iść z punktu A do punktu B – zdobądź wszystkie questy wymagające pójścia do tego punktu plus ewentualnie questy, których celem są punkty (i przeciwnicy) leżące po drodze. Innymi słowy – racjonalizacja i optymalizacja do bólu. Żadnego biegania bez sensu. Wszystko wyliczone niemal ze stoperem w dłoni. Efekt? Mój druid przeszedł od poziomu 43 do 53 w dziesięć kalendarzowych dni przy poświęceniu nie więcej niż 2-3 godzin dziennie. Jeden poziom w 180 minut? Chyba nieźle?!

Jame przygotowuje rewelacyjne tutoriale. Wszystko pięknie opisane, konkretnie oznaczone na mapkach, do tego dodane zrzuty ekranu ewentualnych, problematycznych miejsc czy przeciwników. Żadnego lania wody, żadnego „siana” – nawet sama treść poradników jest zoptymalizowana. Wielkim plusem jest również to, że tak naprawdę możemy zacząć levelować w każdym momencie. Na początku będzie oczywiście ciężko, bo np. nie będziemy posiadali wszystkich wymaganych questów, ale z czasem to się zmieni i wówczas jest już z górki.

Kolejną zaletą tutoriali Jame’iego jest to, że wszystko można zrobić samemu, czyli w tzw. trybie solo i z pominięciem wszelkiego rodzaju instancji, czyli grupowo wykonywanych, kilkugodzinnych raidów po różnych ruinach, dżunglach itp. Fakt, może nie ma wówczas okazji do zdobycia lepszego uzbrojenia czy większej kasy, albo do pogrania w większej grupie, ale nie musimy też poświęcać naszego cennego czasu na użeranie się z tzw. PUGami, czyli „pick up groups” – zbieraniną ludzi chcących grupowo wykonać jakieś zadanie. Spokój i komfort gry jest – przynajmniej dla mnie – ważniejszy od nawet najlepszych elementów uzbrojenia.

Tak więc, jeśli do tej pory ciężko wychodziło Wam levelowanie postaci grając solo, a zależy Wam na zdobyciu jak największego poziomu w grze, to proponuję skorzystać z Jame’s Alliance Leveling Guide lub Jame’s Horde Leveling Guide. Przypominam bowiem, że w nadchodzącym dodatku „World of Warcraft – Wrath of the Lich King” pojawi się nowa klasa – Death Knight dostępna jedynie dla tych, którzy na danym serwerze posiadają przynajmniej jedną postać na poziomie 55. Gra warta świeczki. A sam Jame ma u mnie wielkie kudos!