czerwiec 2008

Mazurek Dąbrowskiego w Montrealu

2008.06.10 20:07 | Formula 1 | brak komentarzy »

Kiedyś trzeba było się tego spodziewać. Robert Kubica w sezonie 2008 pokazuje, że nawet z niezbyt szybkim na prostych bolidem jest w stanie być konkurencją dla kierowców z Ferrari i McLarena. Przed Grand Prix Kanady zdobył już trzy miejsca na podium oraz jedno pierwsze pole startowe. Wyścig w Kanadzie zapowiadał się bardzo interesująco. Robert był typowany na jednego z faworytów tego wydarzenia. Analitycy nie pomylili się. W kwalifikacjach wydawało się, że na zniszczonym torze osiągnie najlepszą pozycję startową ale w ostatniej chwili zdeklasował go Lewis Hamilton. Robert zaczynał więc wyścig z drugiego pola startowego. Ciśnienie skoczyło mi do niebotycznych wartości, gdy po zielonym światełku Robert przepięknie wybronił swoją pozycję przed nadjeżdżającym z tyłu Kimim Raikkonenem. Potem całkiem nieźle sobie radził mimo rewelacyjnej formy Lewisa Hamiltona. Szyki kierowcom popsuł co nieco wyjeżdżający samochód bezpieczeństwa po których niemal cała czołówka zjechała do boksów. Tutaj się zaczęło. Kimi Raikkonen oraz Robert zaliczyli swoje pit-stopy w rewelacyjnym czasie. Lewis nieco zamarudził. Pech chciał, że i Kimi i Robert zatrzymali się przed czerwonym światłem zamykającym wyjazd z alei serwisowej. Lewis Hamilton chyba tego nie zauważył i najzwyczajniej w świecie przywalił w kuper Kimiemu. To był koniec wyścigu dla dwóch największych konkurentów Roberta na torze. Do pokonania pozostał tylko Nick Heidfeld jadący „na jeden pit-stop” ale Robert po odzyskaniu pierwszej pozycji pokazał co potrafi. 2 sekundy przewagi na każdym okrążeniu dały Kubicy wystarczający margines czasowy na zjazd do pit-stopu i powrót na pierwszą pozycję tuż przed kolegą z teamu.

Polak wygrał Grand Prix! Polak jest liderem klasyfikacji generalnej kierowców w mistrzostwach. BMW zdobyło swoje pierwsze zwycięstwo.

I’m speechless…